niedziela, 9 marca 2014

dzika i nieokiełznana armia rogusów!

Znacie to powiedzenie: na pochyłe drzewo wszystkie kozy skaczą?? Ja ostatnimi czasy znam je aż za dobrze. Od połowy grudnia przetacza się przez nasz dom stado kóz, nie - właściwie to cała armia kóz! - najpierw pod postacią anginy, potem rotawirusa, a obecnie przyjęły postać zapalenia płuc i oskrzeli. Da się? Niestety - da się..... :((((( Dzieciaki poległy. Ja psychicznie też....

W tygodniu - w ramach poprawy samopoczucia (coż za ironia!) - zabrałam się za zszywanie gwiazdki. Nie wiem, czy to moje zmęczenie dało się we znaki, czy po prostu projekt okazał się być wcale nie taki łatwy, na jaki wyglądał - w każdym razie poniosłam sromotną porażkę.... Nic się ze sobą równo nie poschodziło. Wszystkie łączenia szwów koncertowo się rozminęły!!! Klęska.
Żal mi trochę. Ale póki co mój perfekcjonizm cierpi..... :(((( Nie zaklinam się, może jeszcze kiedyś podejmę próbę zmierzenia się z tematem, ale na chwilę obecną - z żalem serca przyznaję - odpuszczam... A miało być tak pięknie?! :((((

Zgodnie z niepisaną zasadą, że każdy post powinien mieć zdjęcie (a przy okazji zupełnie z innej beczki żeby nie przynudzać wiecznie o chorobach) - małe spojrzenie na naszą łazienkę. Nie jest jeszcze skończona, ale jest doskonałym przykładem na to, że uwielbiam kontrasty. Chyba też dlatego tak często korzystam z biało-czarnej tkaniny w pasy Clown Stripe in White od Michael Miller do wykończenia moich prac. 
 

I jeszcze coś na poprawę humoru - słonecznie i optymistycznie! Ja naprawdę lubię kolory!! Wprawdzie ostatnio żółty opanował moje otoczenie, ale to chyba podświadome  pragnienie słońca daje o sobie znać. Na zdjęciu m.in. fragment naszego nowego mebla RTV - świeżo złożonego przez stolarza, prymulka którą dostałam wczoraj z wiadomej okazji, oraz rysunek wykonany przez mojego Pierworodnego (ja mam ciemne włosy, on jest blondynem co sprytnie zaakcentował na swojej pracy - a czym mnie dość mocno zaskoczył, bo nie spodziewałam się że 4,5-letni chłopiec zwraca na takie szczegóły uwagę). 
 

I tyle na dziś. Mam nadzieję, że w końcu opuszczą nas wszystkie rogusy, wirusy, bakterie i inne złe moce i że będę mogła pokazać coś nowego (a zarazem coś równo zszytego)  :)
K.