czwartek, 19 września 2013

O Sierotce zwanej Marysią

Wczoraj dołączyłam do szacownego grona Zdechlaków Chorobowych :(  Sezon jesienno-zimowy uznaję za rozpoczęty. Niestety....

W tych to właśnie mało sprzyjających okolicznościach zabrałam się za przeglądanie (i usuwanie nadmiaru niepotrzebnych) zdjęć na/z dysku i natknęłam się na zdjęcie kosmetyczki, którą uszyłam rok temu. Kosmetyczka wiernie mi służy - w czasie wszelakich wyjazdów zawsze wkładam do niej całą masę korali, naszyjników i tego typu zwisów... W chwili obecnej nie mam zielonego pojęcia gdzie się znajduje - pewnie w jakimś szczelnie zapakowanym kartonie. Ale nie przeszkadza to, bym się nią pochwaliła - a co!

Kosmetyczka to był mój całkowicie pierwszy twór powstały z tkanin patchworkowych. Weszłam do sklepu i przepadłam. Dosłownie. Najchętniej wykupiłabym cały sklep. Znacie pewnie to uczucie. Po zapłaceniu jakiejś niebotycznej kwoty wyszłam taaaaka szczęśliwa. Wiem, to absurd - niebotyczna kwota i ja szczęśliwa, ale tak rzeczywiście było.... :) Nie miałam odwagi od razu zabrać się za szycie quiltu, zaczęłam na początek od czegoś mniejszego. No i powstała kosmetyczka z Sierotką zwaną Marysią :)


Tkanina z Sierotką to Little Kukla od Roberta Kaufmana (ku ścisłości to Matrioszka, ale co tam).

A na deser worek na pantofle dla syna mojej drugiej serdecznej Przyjaciółki z czasów szkolnych:


Był jeszcze worek na pantofle dla mojego syna, ale... taaa.... powiedzmy - innym razem :)))

Wracam pod kołderkę.
K.

piątek, 13 września 2013

Spóźnione podziękowanie!

Wprawdzie urodziny miałam 3 miesiące temu, ale do tej pory nie pochwaliłam się prezentem, jaki dostałam od mojej serdecznej Przyjaciółki ze szkolnej ławki - Asi (znanej również jako: Asja Knits). Choć od momentu skończenia szkoły minęło już "trochę" czasu - Asia nadal czyta w moich myślach. Doskonale wie, co sprawia mi największą radość - a jakże - nowe skarby do pocięcia!!!
















Zestaw po lewej to cudne 23 ćwiartki Kona Cotton Solids od Roberta Kaufmana pod nazwą Grecian Waters. Po prawej - jelly roll także od Kaufmana ale w kolorystyce Bright - aż 41 sztuk soczystych pasków!!!


Długo zastanawiałam się co z nimi począć. Choć samo patrzenie na te obłędne kolory sprawiało mi przyjemność, to jednak postanowiłam coś z nich uszyć - w końcu żal tak patrzeć jak się kurzą... Na pierwszy ogień poszedł jelly roll. Tak wygląda tęcza po rozwinięciu:


 Po dodaniu poru skrawków solidów z szufladowych zapasów - powstało takie oto coś:


To tylko mały fragment całości. Pokażę więcej, jak uda mi się coś pozszywać- może nawet już niebawem w moim nowym pokoju??! Jupiiii!! Tak, remont powoli zbliża się do końca... Uffffff... W mieszkaniu królują  neutralne barwy, więc odrobina koloru będzie jak znalazł!

Wracając jednak do tematu - skoro się już chwalę, to na całego! W prezentowym zestawie był jeszcze śliczny sweterek - wykonany w całości od początku do końca przez Asię i jej maszynę dziewiarską. Sweterek jest piękny, milutki, ach... co ja będę więcej mówić, uwielbiam go!


I wciąż nie mogę wyjść z podziwu, jak z kawałka sznurka można zrobić coś takiego. Mistrzostwo świata! Ze szmatek to co innego, ale ze sznurka???

Dziękuję Ci Asiu. Za wszystko.
A wszystkim innym za to, że czasem tu zaglądają, mimo iż momentami niewiele się dzieje :)
K.