środa, 30 lipca 2014

Houses Mini Quilt Along - podejście nr 1


Jeszcze nigdy nie brałam udziału w żadnych QAL'ach, SAL'ach ani innych tego typu przedsięwzięciach. Dlatego zaraz po tym, jak Karolina z B-Craft głosiła na swoim blogu (o tu) informację o nowej zabawie - czym prędzej zgłosiłam się do wspólnego szycia. Ale wiecie - zgłoszenie to jedno, a zabranie się do pracy to zupełnie inna historia..... :)
Czas płynął nieubłaganie, a ja pochłonięta innymi projektami odkładałam uszycie bloku na bliżej nieokreślone "jutro". Wczoraj ocknęłam się jednak przerażona myślą, że niebawem opublikowany zostanie kolejny blok - a ja jestem jeszcze w lesie z poprzednim. Zabrałam się do pracy. Oj - lekko nie było.


Metoda PP zdecydowanie nie jest moją mocną stroną... Wprawdzie szybko obmyśliłam koncepcję kolorystyczną dla mini quiltu złożonego z 4 bloków z domkami, ale przyznam szczerze - uszycie pierwszego okupione było dużą ilością niecenzuralnych słów!!... Ups. Nie dlatego, żeby wzór był taki skomplikowany - co to to nie - Karolina zrobiła szybki, czytelny i pomocny instruktaż. Pierwszy domek choć składa się z mnóstwa kawałeczków, to jednak nie jest jakoś specjalnie wymagający jeśli chodzi o spasowanie wzoru. Problem stanowił dla mnie ten nieszczęsny papier ksero, po którym przyszło mi szyć, a później wydzierać te piiiii....p kawałeczki. Wrrrrrr. Do tej pory mam gęsią skórkę na grzbiecie. Podczas wydzierania, wyskubywania tych drobinek - nitki w szwach się obluzowywały, niekiedy pruły, coś niecoś się przesuwało..... Eh, lipa nad lipami :((( Zanim jeszcze dobrnęłam do końca - zasiadłam przed komputerem i chcąc oszczędzić sobie siwych włosów na głowie - czym prędzej zamówiłam specjalny papier o nazwie Paper for Foundation Piecing i teraz grzecznie czekam na przesyłkę. Czy pomoże, czy się sprawdzi? Nie wiem, ale pokładam w nim wielką nadzieję :)

Blok o nazwie Victorian House w oryginale ma wymiary 16 x 16 cali, ja jednak pomniejszyłam go o jakieś 30% skutkiem czego otrzymałam blok o wymiarach 11,5 x 11,5 cala. Przez moment myślałam, że może tym zabiegiem strzeliłam sobie w kolano i dlatego wszystko się kiełbasi, ale niestety albo stety NIE. Cała wina leży po stronie papieru (taką sobie wersję przyjęłam i takiej się będę trzymała :)))) ).


Po ciiiichu zdradzę mój zamysł, aby każdy domek przedstawić o innej porze roku, a później uszyć z tego kalendarz albo coś w tym klimacie. Zobaczymy jak wyjdzie :) Blok nr 1 to jesień - nawet mały szop z obawy przed spadającymi liśćmi schował się na strychu.

Blok z małymi zmianami prawdopodobnie uszyję jeszcze raz - zmienię ten "szlaczek" na dole domku bo nijak mi do całości nie pasuje. Na koniec dodam parę haftów do dekoracji i jesień jak się patrzy :)))



A tymczasem wykończona lejącym się z nieba upałem - zmykam na parę dni wypocząć. W międzyczasie zapewne Karolina opublikuje kolejny blok i mam nadzieję przesyłka szczęśliwie do mnie dotrze (jednocześnie zacierając wizję przedwczesnego siwienia :)))
Ahoj!
K.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Torba vol. 2

Dziś parę słów o sielskim (s)zyciu - a w tle łany zbóż, stara szopa, torba... i ja :)

Mniej więcej tak wyglądała sceneria do niewielkiej sesji zdjęciowej, jaką zaproponował mi mój Zaślubiony. Wszystko fajnie, tyle że ja zdecydowanie nie lubię być po tej stronie obiektywu! No po prostu nie lubię oglądać się na zdjęciach - reaguję jak Bazyliszek - jedno spojrzenie i padam (bynajmniej nie z wrażenia). Co dziwne - przeglądając się w lustrze nie miewam takich obiekcji - no a przynajmniej nie zawsze. Czy to normalne?? (to pytanie z tych retorycznych, odpowiedź zupełnie zbędna :))) ).
Postanowiłam tym razem dać się zbałamucić (w końcu mężowi to nie grzech :) ). Po ostrej selekcji efekty jak widać:
 




Poza pięknymi starymi deskami w szopie, dojrzewającym zbożem, moją skromną osobą - na zdjęciach widnieje mój najnowszy wytwór - torba letnia na pogodę i niepogodę. Doskonała na parasol, książkę, niewielkie zakupy... pomieści wszystko, czego dusza zapragnie. Uszyta moją ulubioną metodą Quilt-As-You-Go. Wymiar torby ok. 38 x 38 cm, z uszami osiąga długość około 50 cm. Wewnątrz - podszewka, na zewnątrz zakamuflowana kieszonka :)

Inspiracja i krój pochodzi z książki, którą kiedyś się już chwaliłam (o tu) - "Playful Little Paper-Pieced Projects". Tych, co jeszcze nie mieli okazji wziąć jej w ręce, zapewniam - książka jest absolutnie wspaniała! Pięknie wydana, a do tego zawiera całą masę wzorów i przede wszystkim inspiracji! W chwilach zwątpienia i niemocy siadam i wertuję ją w tą i spowrotem i od razu poprawia mi się nastrój :))) Feria kolorów, wzorów, faktur! Poezja dla takiego maniaka jak ja.


Wprawdzie nie udało mi się jeszcze popełnić żadnego wzoru PP z tej książki (wciąż się dziwię dlaczego), za to bez reszty oczarowała mnie torebka autorstwa Charise Randell (na zdjęciu po prawej stronie). Po lekkim liftingu macie okazję oglądać moją wersję.

Na zdjęciu po lewej stronie - wzór na koszyk rowerowy autorstwa Julianny z Sewing Under Rainbow - przymierzam się do niego ale ciii, co by nie zapeszyć :))) Zresztą w tym tempie to może na przyszły sezon zdąrzę.
A tymczasem pomykam korzystać z uroków lata...


K.

----------

PS
Wyniki milutkiego rozDANIA umieściłam pod poprzednim postem.
Gratuluję zwycięzcy (i czekam na kontakt) a wszystkim pozostałym dziękuję za zabawę!