niedziela, 29 grudnia 2013

Torba vol.1



Ostatnio wspominałam, że zamierzam uszyć coś, czego jeszcze nie próbowałam, a co od dawna chodziło mi po głowie. Zabrzmiało tajemniczo? :)

Miałam informować o postępach, ale w ten sposób zepsułabym niespodziankę. Dlatego bez zbędnych ceregieli pokazuję efekt końcowy :)












Historia torby zaczęła się, gdy odezwała się do mnie koleżanka z lat szkolnych z prośbą, o uszycie specjalnej torebki na Jej skarby - włóczki, druty, dziergadła w trakcie pracy... - każdy ma jakiegoś bzika, nie? Od razu się zgodziłam, bo fajnie jest móc uszyć coś, z czego druga osoba będzie korzystała, a nie dopychać i tak już po brzegi wypchane szuflady... Problemy zaczęły się nieco później :) Poprosiłam M. o wybranie materiału, który Jej się szczególnie podoba - co bym miała jakiś punkt wyjścia. Pech chciał, że wskazany materiał nie do końca wpasował się w kolorystykę tkanin, jakie posiadam w swoich zasobach (chodzi o Folk Art Folklore Sugar Skulls White od Timeless Treasures ):

 Po dwóch wieczorach główkowania - w końcu udało mi się jakoś pogodzić sytuację tak, aby wilk był syty i owca cała - przynajmniej taką mam nadzieję. Na froncie - jedna czaszka, więcej na wewnętrznej kieszeni :)
Torba miała mieć drewniane uchwyty. Fajnie, tylko po osobistym odwiedzeniu 5 pasmanterii, przeszukaniu n-tego sklepu na sieci okazało się, że jest to towar w polskich warunkach wyjątkowo deficytowy i musiałam zamówić go z... Czech (do wyboru miałam jeszcze Hongkong i tam wybór był jak z bajki, ale bałam się o czas dostawy?!). Naprawdę???
Gdy już wszystkie niezbędne rzeczy miałam zgromadzone - zabrałam się za wykonanie prototypu. A właściwie 3 prototypów :) Nie pytajcie.
Kiedy czasu miałam już naprawdę mało - M. była w Polsce tylko przez tydzień - najpierw rozchorował się młodszy synek, potem starszy, a na końcu ja...... Nie trudno się domyślić - zadanie nie zostało wykonane na czas :( Wybacz M. Jak tylko wichury przestaną duć i ja dojdę do siebie - obiecuję wysłać torebkę paczką. Jeśli oczywiście podoba Ci się ostateczny wygląd torebki. Wiem, że nie do końca miało być tak jak wyszło, ale postanowiłam zaryzykować :))))

PS.
Jeśli M. nie zechce torebki - oddam ją komuś z Was - może będzie chętny - póki co czekam na informację od M. :)




Szczegóły techniczne:
* wymiar torby: długość 38 cm, szerokość 13 cm, wysokość bez uszu 24 cm
* materiały łączyłam metodą "quilt as you go" - zużyłam kilometry białej nici, ale warto było :)
* boki usztywniłam wkładem Vlieseline S133 - wkład jest dość sztywny, ale nie na tyle, żeby w pionie utrzymać dość cięźkie drewniane uszy, gdyby były z materiału - myślę, że było by OK.
* spód usztywniłam kawałkiem maty do szuflady VARIERA z IKEA - bez problemu da się po niej szyć i  żadna igła nie uległa złamaniu :))))

I w ten oto twórczy sposób zakańczam rok. Oby nowy obfitował w jeszcze większą ilość projektów!
K.


niedziela, 22 grudnia 2013

Wspaniałych Świąt


Życzę Wam wszystkim wspaniałych Świąt, 
zdrowych, rodzinnych, pachnących, magicznych. 

A w Nowym Roku samych kreatywnych pomysłów 
i znalezienia czasu na ich realizację!!!


środa, 11 grudnia 2013

Pracowite Elfy, pędzące Renifery i słodkie Sny w jednym, czyli Poduszka z Przesłaniem :)



A już myślałam, że nie zdążę. Tym razem jednak się udało. Ufffff....











Wprawdzie do Świąt jest jeszcze pare dni, ale ja potrzebowałam uszyć coś do soboty (14 grudnia). Właśnie wtedy ma odbyć się kiermasz świąteczny w przedszkolu mojej starszej Pociechy. Będą licytowane ozdoby choinkowe i świąteczne wykonane przez dzieciaki, oraz przez rodziców. Całkowity dochód ze sprzedaży ma zasilić konto pewnego chorego chłopca, który urodził się z wadą wrodzoną i potrzebuje duuuuużo pieniędzy na operacje i leczenie, aby móc samodzielnie chodzić.
Sami rozumiecie - nie mogłam się nie dołączyć :)))))


Powstała kolejna - a jakże - PODUSZKA! Wymiar 50x60cm.
Mam nadzieję, że uda mi się sprawić podwójną radość - 1. osobie która ją kupi i będzie mogła się nią cieszyć przez długi czas; 2. małemu Bartkowi który, dzięki pieniążkom z jej sprzedaży będzie o jeden krok bliżej swoich potrzeb. No i nie bez znaczenia jest też radość, jaką ja miałam podczas szycia :)))

Powiem tylko nieskromnie, ale za to w dobrej intencji - liczę na to, że się drogo sprzeda!


Materiałów z motywem świątecznym miałam raptem dwa - ale po wykorzystaniu ścinek i skrawków z innych projektów - ostatecznie wyszła - moim zdaniem - całkiem świąteczna poducha. Z pisaniem teksu było trochę zachodu, nie do końca jestem zadowolona z efektu końcowego, ale ciiiii, może nikt nie zauważy :))

I znów te stopki - wiem, że przeżywam je jak stonka wykopki, ale naprawdę zwiększyły komfort mojego szycia! Dzięki stopce z centralnym prowadnikiem (tej do transportu górnego) udało mi się bez żadnych problemów przyszyć lamówkę z obydwu stron do poduchy i jest równo!!! Hehe. Naprawdę koniec frustracji!!!!

Wybaczcie te dzisiejsze zdjęcia  - kolorystycznie są do bani, ale za oknem pogoda wyraźnie nie rozpieszcza :( Szaro, buro i ponuro. Z utęsknieniem czekam już na śnieg.


W najbliższym czasie czeka mnie nowe wyzwanie - coś czego jeszcze nie szyłam, a na co od dawna miałam wielką chrapkę! Będę informowała Was o postępach :)
A tymczasem życzę wszystkim owocnych przygotowań do Świąt.
K.

niedziela, 1 grudnia 2013

Pracowity Elf

Na dowód tego, że jednak DZIEJE SIĘ i to jak! przy użyciu nowych stopek - mały wpis i króciutka zajawka zdjęciowa.
Zdarzył się prawie cud i mam dziś pół dnia tylko dla siebie - wszyscy moi chłopcy mieli gest i pojechali do dziadków - tak więc zamierzam ten czas wykorzystać twórczo i pracowicie - zupełnie jak ten Elf :)))) Czyżby klimat zbliżających się Świąt udzielił się i mnie??

K.

czwartek, 28 listopada 2013

Wielkie Trio


 Tak jak ostatnio pisałam - na gwałtu rety poszukiwałam rozwiązania problemu mojego Horizona MC7700QCP. Tzn nie wiem, czy był to problem mojej maszyny, czy raczej mój, ale... wiecie jak jest - winny musi być :))))












W mojej pierwszej maszynie Janome sprzed lat nie miałam wbudowanego górnego transportu. Ba! nawet stopki z górnym transportem nie miałam. Praca nad pierwszym guiltem była mocno utrudniona (co nie oznacza - niemożliwa - efekty do obejrzenia tutaj). Pikowałam normalną stopką do stebnowania - na szerokość stopki tj około 7mm.
W nowej Janome MC7700QCP mam wbudowany górny transport. Myślałam, że będzie to rewelacyjne ułatwienie! No, ale niestety - w moim odczuciu - okazało się być spektakularną klapą! Stopka do górnego transportu jest baaardzo szeroka. Wynika to z konstrukcji - zęby górnego transportu wchodzą w środek stopki, przez co musi ona mieć takie rozmiary. Zorientowałam się, że jest to problem dopiero wtedy, gdy przyszło mi coś na tym wielkoludzie przepikować :( Utrzymanie odległości około 1/4" od krawędzi szwu graniczyło z cudem! A że specjalistką od FMQ raczej nie jestem i nigdy nie będę - pikowanie po prostej to moja jedyna nadzieja. Nadzieja, która szybko prysła... (oczywiście można pikować w innej odległości od szwu np 0,5" lub więcej ale odległość 1/4" jest najprzyjemniejsza dla mojego oka :)) ).

Po długich godzinach spędzonych przed komputerem w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia, znalazłam możliwość dokupienia stopki krawędziowej (1/4") montowanej do transportu górnego w maszynach Janome! Hurrej!! Wprawdzie stopka ta sprzedawana jest w komplecie z płytką ściegową, która nijak nie pasuje do mojej maszyny (dedykowana jest do Janome MC6600P), ale po konsultacji ze sprzedawcą potwierdziłam, że sama stopka będzie OK. No i jest!! :) Uffff, wreszcie skończą się moje frustracje związane z nierównym prowadzeniem ściegu podczas pikowania.
Mówiłam już że jestem perfekcjonistką? - z jednej strony to dobrze, ale czasami jednak w takich sytuacjach jak ta - przysparza mi to bólu głowy.


Idąc za ciosem dokupiłam od razu stopkę z centralnym prowadnikiem również do transportu górnego.


Teraz to się będzie działo!!!!! :)
K.




środa, 20 listopada 2013

W ślimaczym tempie ale do celu - poduszka La SUPERba

Zdecydowanie jesień nie jest moją ulubioną porą roku. Zapadam powoli w sen zimowy.... moje ruchy są coraz bardziej - nazwijmy to po imieniu - LENIWE :)))
Szyję sobie, szyję, ale powoli. Zakańczam projekty - jak to ja, ale wymaga to trochę czasu. Po dwóch tygodniach w końcu dobrnęłam z kolejnym do celu - powstała poduszka inspirowana dziełem (co by nie powiedzieć - "arcydziełem") mojego synka. Nazwałam ją PODUSZKĄ La SUPERba (od nazwy jednej z gwiazd). Oto i ona:


Wymiar końcowy: 41 x 41 cm - w sam raz do przytulenia w chłodne wieczory. Kolory na froncie są iście energetyczne, powinny poprawić nastrój. Oby! :)
Tył prezentuje się równie ożywczo.


Ostatnio królują u mnie małe projekty. Poduszki są idealne do tego, aby spróbować lub poćwiczyć nowe techniki. W razie totalnej porażki straty cennych surowców materiałowych nie będą takie bolesne :))) Tym razem po raz pierwszy zszywałam trójkąty równoboczne i muszę przyznać, że jest to nie lada wyzwanie, aby wszystko wyszło równo. Oczywiście - nie wyszło w pełni, ale starałam się jak mogłam. Rozprasowywałam szwy na płasko, ale i tak warstwa zrobiła się baaaardzo gruba, momentami trudna do pikowania.... Moja maszyna nie zawsze radzi sobie z taką ilością tkanin do przeszycia. Wprawdzie igły jeszcze się nie łamią, ale zwyczajnie materiał się nie przesuwa i maszyna "szyje w miejscu". Doskonałym rozwiązaniem jest stopka do górnego transportu, ale w Horizonie jest ona MEGA szeroka (wynik wbudowanego w maszynę górnego transportu). Jakaś porażka. Pikowanie w prostych liniach oddalonych od siebie o około 1/4 cala graniczy z cudem. Boleśnie przekonałam się o tym podczas pikowania tego quiltu. Ale mam nadzieję, że znalazłam w końcu rozwiązanie mojego problemu! Napiszę o tym w najbliższym czasie, jak już zamówię i przyjdzie do mnie to udogodnienie :)

Wracając do tematu poduchy, tak oto prezentuje się na łóżku pośród innych "męskich" akcesoriów w postaci misiów przytulanek :)))))

 Zwróćcie uwagę która strona jest na wierzchu. Moja pikowana gwiazda zdecydowanie nie została tu doceniona. Przegrała z nadrukiem Superhero od Roberta Kaufmana. Może jakoś to przełknę :))))









Na koniec jeszcze parę ujęć "w trakcie i po" i zmykam robić zamówienie na te moje udoskonalenia :) Pozdrawiam!
K.





poniedziałek, 4 listopada 2013

Oczami Małego Artysty

Wczorajszy wieczór spędziłam twórczo. Najpierw MYŚLAŁAM nad projektem, później wciąż MYŚLAŁAM, a jak już skończyłam obMYŚLAĆ co i jak - zabrałam się za krojenie i zMYŚLNE układanie kawałków. Trochę to trwało. Szczerze powiedziawszy w ciągu dnia przy dzieciach nie mam szans na jakieś większe szycie, ale wieczory są moje. Wczoraj z racji weekendu i pomocy męża - wieczór trwał już od 17:00 - normalnie rozpusta :))))

To moje twórcze MYŚLENIE nie przeszło w domu bez echa (zaczynam się zastanawiać, czy mi z głowy parowało, czy co??). W pewnym momencie mój 4,5-latek przyniósł mi kartkę z narysowanym przez siebie obrazkiem i tymi oto słowami obwieścił:


"Mamusiu, wiesz, bo ja ci tu narysowałem, co masz uszyć. Jak będziesz się zastanawiała co, to popatrz na kartkę i już będziesz wiedziała." 

Do tego towarzyszył mu rozbrajający uśmiech..... Szkoda, że nie zdążyłam go utrwalić na fotografii. Ale rysunek już tak. No i mam inspirację. Na teraz i na przyszłość :)))
Popatrzcie na te kolory! I te figury - kwadraty, trójkąty, koła, linie.... Pękam z dumy.
Znacie to powiedzenie: czym skorupka za młodu nasiąknie.... :)))))))

Zastanawiam się, co będzie, gdy nasz drugi szkrab zacznie mówić pełnymi zdaniami :)






A teraz mały podgląd tego, co mnie udało się skroić. Przyznajcie - uderzające podobieństwo. Trójkąty się zgadzają :))))


W najbliższym czasie czeka mnie zszywanie.
Życzę wszystkim twórczego wieczoru!
K.

czwartek, 31 października 2013

Projekt I - pokój. Projekt II - niespodzianka.

Trochę to trwało, ale w końcu jest! Remont zakończony - przynajmniej na chwilę obecną, mieszkamy już w nowych ścianach i choć brakuje mnóstwa drobiazgów (tych mniejszych - jak suszarka do naczyń - na tych większych - jak sofa - skończywszy :)))) ) to i tak jesteśmy baaardzo szczęśliwi.

Oczywiście maszyna stoi już na swoim miejscu - honorowym!! a co! - póki co ma je tylko dla siebie - nie muszę jej wciąż składać i chować za szafę aby zwolnić stół do posiłków. Podobnie rzecz ma się z matą do cięcia, deską do prasowania i całym majdanem który nierozłącznie wiąże się z szyciem. Fiu! Może kiedyś pokażę, jak to wszystko wygląda, ale na dziś - mała odsłona pokoju chłopców. Jest kolorowo, oczywiście - patchworkowo, a do tego po miesiącu użytkowania stwierdzam, że wyszło całkiem praktycznie.


Wprawdzie dywan w drogi pasuje tu jak pięść do oka, ale chłopcy go uwielbiają! Codziennie parkują na nim dziesiątki samochodów, tworzą niepojętej długości korki na drogach, czasami zdarza się budowa lub wypadek - oj, możliwości są nieograniczone! Nie mogłam się go pozbyć, choć muszę przyznać, że aby zaspokoić mój gust estetyczny - musiałabym położyć tu coś zupełnie innego :)

Moje przedostatnie dzieło - zasłony! Nic prostszego - projekt na jedno popołudnie, a jednak cieszy :))) 

"Kocyk dla małej dziewczynki" ostatecznie wylądował na łóżku młodszego synka. Wkomponował się całkiem nieźle więc zostaje. Przynajmniej na jakiś czas - do momentu aż nie uszyję czegoś bardziej "męskiego" :))


Na ostatnim zdjęciu kryje się mały drobiazg. Mój ostatni Projekt Niespodzianka. Jeszcze nie trafił do nowego właściciela, więc w zasadzie nie powinnam go pokazywać, ale.... Ciekawe czy Nowy Właściciel domyśli się, że o Niego chodzi. Pewnie nie, ale jak przeczyta - wszystko będzie jasne :))))




Wymiary poduchy: 50 x 50 cm.

Mam nadzieję, że moja niespodzianka będzie się w praktyce dobrze sprawowała. Miałam mnóstwo frajdy przy jej szyciu - oby sprawiła dużo radości i Tobie - Nowy Właścicielu.

Pozdrawiam ciepło wszystkich, którzy po dłuższej przerwie zechcieli mnie odwiedzić :) I Nowego Właściciela (powinnam raczej napisać - Przyszłego Właściciela) również pozdrawiam!!
K.

czwartek, 19 września 2013

O Sierotce zwanej Marysią

Wczoraj dołączyłam do szacownego grona Zdechlaków Chorobowych :(  Sezon jesienno-zimowy uznaję za rozpoczęty. Niestety....

W tych to właśnie mało sprzyjających okolicznościach zabrałam się za przeglądanie (i usuwanie nadmiaru niepotrzebnych) zdjęć na/z dysku i natknęłam się na zdjęcie kosmetyczki, którą uszyłam rok temu. Kosmetyczka wiernie mi służy - w czasie wszelakich wyjazdów zawsze wkładam do niej całą masę korali, naszyjników i tego typu zwisów... W chwili obecnej nie mam zielonego pojęcia gdzie się znajduje - pewnie w jakimś szczelnie zapakowanym kartonie. Ale nie przeszkadza to, bym się nią pochwaliła - a co!

Kosmetyczka to był mój całkowicie pierwszy twór powstały z tkanin patchworkowych. Weszłam do sklepu i przepadłam. Dosłownie. Najchętniej wykupiłabym cały sklep. Znacie pewnie to uczucie. Po zapłaceniu jakiejś niebotycznej kwoty wyszłam taaaaka szczęśliwa. Wiem, to absurd - niebotyczna kwota i ja szczęśliwa, ale tak rzeczywiście było.... :) Nie miałam odwagi od razu zabrać się za szycie quiltu, zaczęłam na początek od czegoś mniejszego. No i powstała kosmetyczka z Sierotką zwaną Marysią :)


Tkanina z Sierotką to Little Kukla od Roberta Kaufmana (ku ścisłości to Matrioszka, ale co tam).

A na deser worek na pantofle dla syna mojej drugiej serdecznej Przyjaciółki z czasów szkolnych:


Był jeszcze worek na pantofle dla mojego syna, ale... taaa.... powiedzmy - innym razem :)))

Wracam pod kołderkę.
K.

piątek, 13 września 2013

Spóźnione podziękowanie!

Wprawdzie urodziny miałam 3 miesiące temu, ale do tej pory nie pochwaliłam się prezentem, jaki dostałam od mojej serdecznej Przyjaciółki ze szkolnej ławki - Asi (znanej również jako: Asja Knits). Choć od momentu skończenia szkoły minęło już "trochę" czasu - Asia nadal czyta w moich myślach. Doskonale wie, co sprawia mi największą radość - a jakże - nowe skarby do pocięcia!!!
















Zestaw po lewej to cudne 23 ćwiartki Kona Cotton Solids od Roberta Kaufmana pod nazwą Grecian Waters. Po prawej - jelly roll także od Kaufmana ale w kolorystyce Bright - aż 41 sztuk soczystych pasków!!!


Długo zastanawiałam się co z nimi począć. Choć samo patrzenie na te obłędne kolory sprawiało mi przyjemność, to jednak postanowiłam coś z nich uszyć - w końcu żal tak patrzeć jak się kurzą... Na pierwszy ogień poszedł jelly roll. Tak wygląda tęcza po rozwinięciu:


 Po dodaniu poru skrawków solidów z szufladowych zapasów - powstało takie oto coś:


To tylko mały fragment całości. Pokażę więcej, jak uda mi się coś pozszywać- może nawet już niebawem w moim nowym pokoju??! Jupiiii!! Tak, remont powoli zbliża się do końca... Uffffff... W mieszkaniu królują  neutralne barwy, więc odrobina koloru będzie jak znalazł!

Wracając jednak do tematu - skoro się już chwalę, to na całego! W prezentowym zestawie był jeszcze śliczny sweterek - wykonany w całości od początku do końca przez Asię i jej maszynę dziewiarską. Sweterek jest piękny, milutki, ach... co ja będę więcej mówić, uwielbiam go!


I wciąż nie mogę wyjść z podziwu, jak z kawałka sznurka można zrobić coś takiego. Mistrzostwo świata! Ze szmatek to co innego, ale ze sznurka???

Dziękuję Ci Asiu. Za wszystko.
A wszystkim innym za to, że czasem tu zaglądają, mimo iż momentami niewiele się dzieje :)
K.

piątek, 23 sierpnia 2013

Kocyk dla małej dziewczynki

Kocyk dla małej dziewczynki zakończony, tylko jakby dziewczynki brak :))) Hehe. W domu mam 3 mężczyzn i choć (jak zgodnie twierdzą) uwielbiają moje prace - raczej nie będę ich przekonywała o konieczności przykrywania się kockiem w kwiatki. Cóż... Myślę sobie, że może ja skorzystam, bo muszę  przyznać - kocyk jest bardzo cieplutki, czego doświadczyłam podczas trzymania go na kolanach w trakcie ręcznego wykańczania lamówki. W sam raz na jesienne wieczory, które niebawem nadejdą!


Kocyk powstawał z "przygodami". Nie dość, że brakło mi ociepliny, a specjalnie kupiłam na ten cel coś nowego do wypróbowania (pisałam o tym tu), to jeszcze podczas pikowania odkryłam poważny feler mojej nowej Janome Horizon. Tak - to jest możliwe, nie jest doskonała, ale o tym w kolejnej odsłonie, bo wciąż się złoszczę jak pomyślę o tym klopsie. Wrrrr.

Podczas robienia zdjęć dzielnie asystował mi dziś starszy synek. I choć było już późno, światło kiepskie, to i tak spisał się na medal. Efekty pracy poniżej:




Tym samym zakończyłam wszystkie zaległe projekty. Za 2 tygodnie planuję przeprowadzkę, przede mną nowy etap, nowe quilty. Już się nie mogę doczekać :)
K.

piątek, 16 sierpnia 2013

Jednym słowem - LIPA

Ostatnimi czasy nie mam czasu na nic (masło maślane, ale taka prawda). Remont mieszkania pochłania mnie dokumentnie. Dzieciaki też momentami wchodzą na głowę. O tym, by zasiąść do maszyny i delektować się chwilą mogę zapomnieć. Do dziś :)
DZIŚ jest jednym z tych nielicznych dni, kiedy mam czas tylko i wyłącznie dla siebie. Udało mi się wysłać dzieci do dziadków na weekend, remont chwilowo pożyje własnym życiem, a ja - własnym. Hurrra!

Nie, wcale tak pięknie nie jest. Zaraz napiszę dlaczego. Obudziłam się dziś z myślą, aby skończyć ten quilt. Wierzch był  gotowy już od dawna, ale nie mogłam się doczekać na zamówioną ocieplinę. Gdy w końcu dotarła przesyłka - ja musiałam się zacząć pakować, przeprowadzać itd.
W końcu nadszedł TEN DZIEŃ. Przytwierdziłam materiał do podłogi, rozpakowałam ocieplinę i.... i jakie było moje rozczarowanie, gdy ją wzięłam do ręki!


Rzeczona ocieplina to Heirloom Premium 80/20 Cotton Blend od Hobbs Bonded Fibers (80% bawełny, 20% poliestru). Myślałam, że dzięki dodatkowi poliestru będzie bardziej "puchata". A tu LIPA. Grubością niczym nie odbiega od ociepliny 100% Pure Cotton Batting od Quilters Dream Cotton. Jest za to bardzo niejednolita, ma takie poliestrowe kuleczki na powierzchni, praktycznie nie da się jej rozprostować żelazkiem, jest dużo bardziej "ażurowa".... Eh. 

Porównanie - po lewej ocieplina Hobbs Cotton Batting 80/20, po prawej 100% Cotton Pure Batting QDB

Jak by tego było mało - okazało się, że mimo iż producent na opakowaniu deklaruje wymiar 114,3x152,4cm (nie "ca", podaje dokładny wymiar), to jednak jest on daleki od rzeczywistości, o czym przekonałam się boleśnie rozkładając ocieplinę i przykrywając ją wierzchem mojego quiltu..... Brakło conajmniej 3-4 cm, abym dała radę to połączyć. Sami przyznacie - LIPA. 


No nic. Może wystarczy ociepliny 100% Cotton Pure Batting (Quilters Dream Cotton) z moich zapasów aby dokończyć ten - wcale nie duży - quilt. Szkoda było by nie móc wykorzystać tych 2 wolnych dni, skoro zdarzają się tak rzadko....

Przede mną podejście nr 2. Trzymajcie kciuki. Idę mierzyć....
K.

środa, 31 lipca 2013

Ta da!

W końcu udało mi się dziś wygospodarować czas tylko dla siebie i skończyłam Breezy Morning Quilt. Nie wierzyłam, że się uda. A jednak. Horizon spisał się na medal!






Wymiar końcowy narzuty ca. 160 x 120 cm
Materiał na tył: BRITTEN NUMMER z Ikea
Lamówka: Clown Stripe in White od Michael Miller
Wypełnienie: 100% Pure Cotton Batting od Quilters Dream Cotton

Praktyczny tutorial o tym, jak przygotować się do pikowania rozchodzących się okręgów: klik.


K.

piątek, 12 lipca 2013

Mój Wszechświat.

"Kiedy się czegoś pragnie, wtedy cały wszechświat sprzysięga się, byśmy mogli spełnić nasze marzenie".
Paulo Coelho    

Moim Wszechświatem jest mój Mąż. 
Moim Wszechświatem są nasze dzieci.
I to dzięki nim jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. 
Dzięki Nim spełniają się moje marzenia.

Dziś spełniło się jedno z nich - Janome Horizon MC7700QCP. Stoi przede mną. Jeszcze nie mogę w to uwierzyć. Muszę się uszczypnąć. Już. Nadal stoi i się do mnie uśmiecha :))))) 
Jest moim prezentem urodzinowym. Najbardziej trafionym z trafionych prezentów! D Z I Ę K U J Ę!!!




Dwa dni temu przeczytałam na blogu Pauli Łuczak, że mąż zrobił Jej na urodziny niespodziankę i kupił maszynę Janome MC8900QCP, o której po cichu marzyła. Nie wiem, czy nasi mężowie się znają, czy potajemnie się zmówili, a może to była telepatia, tak czy inaczej te prezenty to istna epidemia! 
I wcale się nie żalę - tak trzymajcie Mężowie!! :)


Pół popołudnia spędziłam trzymając w rękach instrukcję obsługi mojej nowej przyjaciółki. W końcu udało nam się wystartować i nawet sobie palca nie przeszyłam. Uffff - Janome była wyrozumiała. Myślę, że to będzie dłuuuuga i bardzo owocna przyjaźń. 


Uśmiechnięta K.



środa, 10 lipca 2013

Gruz, kurz i marzenia / Rubble, dust and dreams

Wszystko idzie zgodnie z planem - jest dużo gruzu i jeszcze więcej kurzu. Remont mieszkania trwa w najlepsze. Czasami mam wrażenie, że potrzeba nieograniczonej wyobraźni, aby to wszystko ogarnąć i zaplanować. Ale nie poddaję się. Marzy mi się chwila, w której siądę na kanapie i będę się rozkoszowała chwilą... tak po prostu - odpocznę i uśmiechnę się szeroko :)))

English: Everything is going according to a plan - it is a lot of rubble and more dust. The apartment renovation continues. Sometimes I think that I need unlimited imagination to manage it all and plan. But I don't give up. I dream of the moment when I am sitting on the couch and admiring ... just like that - have a rest and smile :)))


Póki co rzeczywistość prezentuje się następująco:

E: For now, the reality is as follows:



Dziękuję za odwiedziny w moich skromnych progach :)

E: Thank you for stopping by.

K.

czwartek, 27 czerwca 2013

Ukonczony wierzch Breezy Morning Quilt / A finished Breezy Morning Quilt top

Spieszyłam się jak mogłam żeby skończyć wierzch ostatniego quiltu jeszcze przed wakacjami. Czasu było niewiele, momentami wszystko sprzysięgało się przeciwko mnie, ale na szczęście udało się! Hurra!

English: I was in a hurry to finish top side of the latest Quilt before the start of the summer holidays. Time was limited, sometimes everything was against me, but fortunately I managed! Hurray!



Zastanawiałam się co począć z tym pomarańczowym kwadracikiem, który wdarł się do pracy. Postanowiłam zaryzykować i zostawić go - w trochę "rozbudowanej" formie. Efekt na ten czas mi odpowiada, ale myślę że dopiero pikowanie dopełni całości. Wygląda to trochę tak, jak by ten wiatrak kręcił się na wietrze tak mocno, że aż poprzewracał wszystkie pozostałe elementy....(każda teoria jest dobra aby wytłumaczyć te niezamierzone krzywizny, hehe).

E: I struggled what to do with the orange square, which appears in the work. I decided to take the risk and leave it in an "extended" form. Now I'm fine with the result, but I think that quilting will let me accomplish indended effect. It looks a bit like this pinwheel is turning in the wind so fast, that it overturned all other elements. Well, each excuse is good to explain the unintended imperfections.


W głowie mam już efekt końcowy, ale niestety trzeba będzie na niego poczekać. Przede mną dłuższa rozłąka z wieczorno-nocnymi spotkaniami z maszyna do szycia. W planach mam wakacje, remont mieszkania, przeprowadzkę... Jeszcze się na dobre nie zaczęło, a ja już nie widzę światełka w tunelu... :)))) Wszystko trzeba będzie spakować i zabezpieczyć, żeby się nie uszkodziło, nie pobrudziło i może na jesieni znów coś uszyję...
Ehhhh, trochę mi smutno.

E: In my head I have already the end result, but unfortunately you will have to wait for this. I will have a long holidays from evening-night “meetings” with a sewing machine. I plan to go for vacation, renovation, relocation ... Nothing is started yet, but it seams like there is no light at the end of the tunnel :)))) I will have to pack up and secure everything. Maybe – I hope so – I will sew and show you sth new in autumn...
Ehhhh, I'm a little sad.



Po cichutku liczę, że może gdzieś uda mi się w międzyczasie przycupnąć i skończyć te dwie rozpoczęte prace (jest jeszcze przecież ten quilt do skończenia). Czas pokaże.

E: I have still a little hope, that maybe in the meantime I manage to find some time in order to finish the two started quilts (it is still after all this quilt to be finished). Time will tell.









Koniec pisania. Czas zacząć się pakować. Do kolejnego wpisu!

E: End of writing. Time to start packing. Till the next entry!


K.