środa, 28 maja 2014

Nie tak to miało być :(

Powinnam dziś ogłosić wyniki Candy Urodzinowego.
Powinnam dziś świętować!
Powinnam dziś leżeć na plaży i relaksować się na pierwszych od dawna - wymarzonych i wyczekanych wakacjach.

Wybaczcie, że tego nie zrobię. Jak widać - nie zawsze "bardzo chcieć - znaczy móc". Zamiast wszystkich tych miłych chwil, które POWINNAM - siedzę dziś przy łóżkach moich chłopaków gdzieś na końcu Polski, z dala od domu - w szpitalu i próbuję złapać oddech pomiędzy jednym wołaniem: "mama: kupaaaa!!" a drugim "mama: miskaaaaa!!!". Nie wiem co się to porobiło i co złego się nam przyplątało, ale od wczoraj jesteśmy na oddziale dziecięcym i próbujemy jakoś przetrwać. Nie wiem ile to jeszcze potrwa. Póki co jednak cała moja matczyna uwaga i koncentracja skupia się na małych dwóch urwisach wyjątkowo mizernie wyglądających :((( ... i na próbie poradzenia sobie z niestety dość trudną i absurdalną polską  rzeczywistością szpitalną......

Wyniki Candy ogłoszę z parodniowym poślizgiem, kiedy będę mogła NAPRAWDĘ świętować. Wiem, że będziecie wyrozumiali i za to Wam dziękuję.


Moja równia pochyła.... widok, którym cieszyliśmy oko raptem 3 dni temu.


Odezwę się, jak tylko wyjdziemy na prostą :)
K.

czwartek, 15 maja 2014

Poskramianie "stosiku"

Zastanawiam się, czy każda szanująca się / zbzikowana * ( * niewłaściwe skreślić) miłośniczka tkanin tak ma, że zbiera i pieczołowicie układa wszystkie - dosłownie WSZYSTKIE skrawki szmatek, które pozostają po uszyciu projektu. Wiadomo - każdy może się jeszcze do czegoś przydać :))) Są małe, są duże, te kolorowe i te biało-czarne - każdy na wagę złota. I nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt, że stosik rośnie, a pomysłów na jego przetworzenie jak na lekarstwo. Do tego w owym stosiku nie sposób doszukać się czegokolwiek, bo panuje taki rozgardiasz, nieporządek, jednym słowem - bałagan!

Parę dni temu postanowiłam chwycić przysłowiowego byka za rogi i rozprawić się ze stosikiem. Najpierw kupiłam 3 pudła, później (prawie z namaszczeniem) rozpoczęłam segregację... Przyjęta taktyka: układanie według kolorów. Po skończeniu pracy stwierdziłam jednak, że wciąż brakuje mi jednego pudła na "ścinki ścinków", które trzymam chyba tylko ze skąbstwa / miłości. Owe malizny prawdopodobnie do niczego się już nie przydadzą, bo po potencjalnym odjęciu zapasów na szew nic już nie zostanie.... :)))), a robią sztuczny tłum i zajmują miejsce większym kąskom. Trzeba im znaleźć lepszy dach nad głową. Nad tym muszę jeszcze popracować.

Tymczasem wczorajszym wieczorem - zachęcona swoimi działaniami sprzed paru dni - podjęłam waleczną próbę zmierzenia się z posegregowanym już stosikiem. Oto co powstało w pierwszym podejściu:


To moja wariacja na temat bloku wonky star. Jak się dobrze przyłożę, to powstanie jeszcze parę. Zabawa jest na całego!

A to osławiony stosik przed, w trakcie i po:


I jeszcze na koniec relacja z postępu prac nad Robocopami. Idzie wolno, zasadniczo nie wiem nawet dlaczego. Ale nawet w tym ślimaczym tempie - do zimy powinnam zdążyć :)))


K.

środa, 7 maja 2014

Mimo wszystko warto było.


Kolejny ukończony projekt za mną. I kolejna nauka dla mnie. Tym razem dużo, dużo nauki.
Od dawna chodziło mi po głowie wykończenie jakiegoś tworu wypustką. Szuflada w bloku uszyła piękne gwiezdne poduchy z wypustką i opisała z grubsza jak należy to zrobić. To był dla mnie impuls! Też tak chciałam!!

Szycie economy blocks szło mi całkiem sprawnie. I gdyby nie fakt, że wisiało (ku ścisłości: dalej wisi)  nade mną pikowanie tego wymagającego potworka, pewnie szyłabym dalej, aż nie uzbierałabym wystarczająco dużo bloków na quilt. Postawiłam jednak na coś mniej wymagającego (tak mi sie przynajmniej wydawało) i poprzestałam na skromnych 18 bloczkach potrzebnych do uszycia poduchy.

I tu pojawiło się pierwsze wyzwanie. Jak pikować po prostej nie używając markera ani prowadnika przy stopce?
* marker odpadał bo tkaniny częściowo były ciemne i nie widać byłoby jasnej niebieskiej linii, którą znaczy mój marker
* prowadnik przy stopce nie daje - przynajmniej w mojej ocenie - NAPRAWDĘ satysfakcjonujących efektów - jeśli chcemy pikować w odległości większej niż 1" po NAPRAWDĘ prostej linii (może to kwestia wprawy, ja jeszcze nie osiągnęłam tego etapu).
Gdzieś kiedyś widziałam (niestety nie pamiętam gdzie :(  ), jak ktoś używał do zaznaczenia linii pikowania brzegu kolorowej taśmy klejącej. Udało mi się dostać dość wąską (ok. 1 cm szerokości), białą,  z lekkim klejem nie pozostawiającym śladów na materiale i dałam jej szansę! To był strzał w 10!! Efekt więcej niż zadowalający.
Pewnie nie odkryłam Ameryki, ale jeśli jeszcze tego nie próbowaliście - polecam! Działa :)


Kolejne wyzwanie nadeszło wraz z próbą wszycia własnoręcznie wykonanej wypustki. I tu niestety nie było happy endu :(  Wypustka powstała z dość grubego bawełnianego sznurka, lamówki przygotowanej z bawełnianego materiału ciętego ze skosu i z wykorzystaniem stopki do wszywania zamków. W tym miejscu popełniłam pierwszy BŁĄD, który pociągnął za sobą kolejne.....

Wypustkę szyło się dobrze. Prezentowała się należycie. Nie wzbudzała moich podejrzeń, mimo że to mój pierwszy raz.


Przymocowanie jej do wierzchniej warstwy poduszki stanowiło lekkie wyzwanie, ponieważ powinna przechodzić w odległości dokładnie 1/4" od brzegu materiału:


Jakoś udało się "przyszpilić" całość. Gorzej było z przyszyciem. Moja stopka do wszywania zamków nie chciała szyć bliżej sznurka. Ani nawet po szwie tworzącym wypustkę. Uparcie szyła swoimi torami..... Jak do tego dołożyłam tylną warstwę poduchy challenge był jeszcze większy. Tym razem powinnam szyć jeszcze bliżej tzn. najbliżej sznurka, aby poprzednie szwy nie były widoczne w finalnym efekcie, ale się po prostu nie dało! Wyszedł klops. Wielki klops!


Jak się już nauczyłam na własnej skórze (oj bolało) jak to wszystko  powinno wyglądać - znalazłam dodatkowo ten oto opis, w którym jak wół stoi czarno na białym wszystko, co tak niezrozumiale próbowałam przekazać :))))) Ehhh..... Na przyszłość będę wiedziała i może jeszcze kiedyś się skuszę.

Mimo defektów - poducha jest w pełni funkcjonalna. 
Z przodu:


... i z tyłu:


I na sam koniec "książę na ziarnku grochu". Istna patchworkowa rozpusta...


Pomimo niepowodzeń / trudności myślę, że warto było :)
Poducha ma wymiar 76 x 36 cm.
K.

czwartek, 1 maja 2014

Tam tam, tadam.... urodzinowe CANDY ogłaszam :)

Zaniemogłam. Opuściła mnie wena. Obraziłam się na wszystkie rozpoczęte projekty. Do dziś :)

Rano spojrzałam na bloga, na pierwszego posta, którego umieściłam w sieci i zdałam sobie sprawę, że to już prawie rok, jak dzielę się swoimi poczynaniami z igłą, nitką, maszyną i stosem szmatek (no dobra, i jeszcze tysiącem innych niezbędnych akcesoriów :))) ). Raz wychodzi lepiej i pękam z dumy, innym razem jestem mniej zadowolona, ale zawsze wyciągam wnioski, uczę się czegoś nowego i rosnę w siłę czytając Wasze przemiłe komentarze :))))) Dziękuję wszystkim za to, że jesteście!

Z tej to okazji ogłaszam URODZINOWE CANDY!
Od świtu zmagałam się z czasem, żeby zdążyć uszyć coś specjalnego. Udało się. Przedstawiam poduszkę o nazwie "FOXtrot in Mountains". Już niebawem trafi w Wasze ręce...


     Krótko o zasadach:
  1. Pozostaw komentarz pod tym postem, wyrażając chęć przygarnięcia poduchy :)
  2. Jeśli prowadzisz bloga - wklej proszę na niego powyższy baner i podlinkuj go z tym postem.
  3. Będzie mi bardzo miło, jeśli dołączysz mojego bloga do obserwowanych, ale nie jest to warunek konieczny wzięcia udziału w zabawie.
  4. Jeśli nie prowadzisz swojego bloga, a chcesz przygarnąć poduchę - pozostaw proszę swój adres mailowy w komentarzu.
  5. Zabawa trwa do 27 maja 2014 r. do godz. 23:59 :) Zwycięzca zostanie wylosowany i ogłoszony szczęśliwym posiadaczem poduchy tak szybko, jak tylko będzie to możliwe :)))
Powodzenia!!


 
Wiem, że zdjęcia są fatalne. Nie oddają prawdziwych kolorów i tym samym uroku poduchy. Ale wierzcie mi - jest barrrrrdzo energetyczna!! Na froncie wykorzystałam niezawodną Konę Cotton Solids od Roberta Kaufmana.















 
Na tyłe m.in. tkanina z kolekcji Geekly Chic od Riley'a Blake'a o nazwie Cassettes Grey - w końcu jak foxtrot to tylko do muzyki! (daleko idące skojarzenie, ale co tam :) )



Jak się ktoś dobrze przypatrzy to jest też rzeczony lisek chytrusek....


... pośród gór...


:))))))))))))
Wymiary poduchy wraz z lamówką: 47 x 43cm.
K.