Mniej więcej tak wyglądała sceneria do niewielkiej sesji zdjęciowej, jaką zaproponował mi mój Zaślubiony. Wszystko fajnie, tyle że ja zdecydowanie nie lubię być po tej stronie obiektywu! No po prostu nie lubię oglądać się na zdjęciach - reaguję jak Bazyliszek - jedno spojrzenie i padam (bynajmniej nie z wrażenia). Co dziwne - przeglądając się w lustrze nie miewam takich obiekcji - no a przynajmniej nie zawsze. Czy to normalne?? (to pytanie z tych retorycznych, odpowiedź zupełnie zbędna :))) ).
Postanowiłam tym razem dać się zbałamucić (w końcu mężowi to nie grzech :) ). Po ostrej selekcji efekty jak widać:
Inspiracja i krój pochodzi z książki, którą kiedyś się już chwaliłam (o tu) - "Playful Little Paper-Pieced Projects". Tych, co jeszcze nie mieli okazji wziąć jej w ręce, zapewniam - książka jest absolutnie wspaniała! Pięknie wydana, a do tego zawiera całą masę wzorów i przede wszystkim inspiracji! W chwilach zwątpienia i niemocy siadam i wertuję ją w tą i spowrotem i od razu poprawia mi się nastrój :))) Feria kolorów, wzorów, faktur! Poezja dla takiego maniaka jak ja.
Wprawdzie nie udało mi się jeszcze popełnić żadnego wzoru PP z tej książki (wciąż się dziwię dlaczego), za to bez reszty oczarowała mnie torebka autorstwa Charise Randell (na zdjęciu po prawej stronie). Po lekkim liftingu macie okazję oglądać moją wersję.
Na zdjęciu po lewej stronie - wzór na koszyk rowerowy autorstwa Julianny z Sewing Under Rainbow - przymierzam się do niego ale ciii, co by nie zapeszyć :))) Zresztą w tym tempie to może na przyszły sezon zdąrzę.
A tymczasem pomykam korzystać z uroków lata...
K.
----------
PS
Wyniki milutkiego rozDANIA umieściłam pod poprzednim postem.
Gratuluję zwycięzcy (i czekam na kontakt) a wszystkim pozostałym dziękuję za zabawę!