Kocyk powstawał z "przygodami". Nie dość, że brakło mi ociepliny, a specjalnie kupiłam na ten cel coś nowego do wypróbowania (pisałam o tym tu), to jeszcze podczas pikowania odkryłam poważny feler mojej nowej Janome Horizon. Tak - to jest możliwe, nie jest doskonała, ale o tym w kolejnej odsłonie, bo wciąż się złoszczę jak pomyślę o tym klopsie. Wrrrr.
Podczas robienia zdjęć dzielnie asystował mi dziś starszy synek. I choć było już późno, światło kiepskie, to i tak spisał się na medal. Efekty pracy poniżej:
Tym samym zakończyłam wszystkie zaległe projekty. Za 2 tygodnie planuję przeprowadzkę, przede mną nowy etap, nowe quilty. Już się nie mogę doczekać :)
K.