Znacie to powiedzenie: na pochyłe drzewo wszystkie
kozy skaczą?? Ja ostatnimi czasy znam je aż za dobrze. Od połowy grudnia
przetacza się przez nasz dom stado kóz, nie - właściwie to cała armia
kóz! - najpierw pod postacią anginy, potem rotawirusa, a obecnie
przyjęły postać zapalenia płuc i oskrzeli. Da się? Niestety - da
się..... :((((( Dzieciaki poległy. Ja psychicznie też....
I jeszcze coś na poprawę
humoru - słonecznie i optymistycznie! Ja naprawdę lubię kolory!!
Wprawdzie ostatnio żółty opanował moje otoczenie, ale to chyba
podświadome pragnienie słońca daje o sobie znać. Na zdjęciu m.in. fragment
naszego nowego mebla RTV - świeżo złożonego przez stolarza, prymulka
którą dostałam wczoraj z wiadomej okazji, oraz rysunek wykonany przez
mojego Pierworodnego (ja mam ciemne włosy, on jest blondynem co sprytnie
zaakcentował na swojej pracy - a czym mnie dość mocno zaskoczył, bo nie
spodziewałam się że 4,5-letni chłopiec zwraca na takie szczegóły
uwagę).
I tyle na dziś. Mam nadzieję, że w końcu opuszczą nas wszystkie rogusy, wirusy, bakterie i inne złe moce i że będę mogła pokazać coś nowego (a zarazem coś równo zszytego) :)
K.